poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Co się dzieje z systemem bankowym w Europie?!?

Pierwsza rewolucyjna, wstrząsająca informacja, którą otrzymałem dzisiaj rano mówiła o tym, że główne kraje Unii Europejskiej wprowadzają obowiązkowe ubezpieczenie od bankructw dla banków. W Niemczech od 2011 roku banki będą płacić obowiązkową składkę po to, żeby państwo miało pieniądze na spłatę ich zobowiązań, gdy zbankrutują. Rząd będzie miał prawo przejąć kontrolę nad bankiem nawet bez zgody akcjonariuszy (czyli nabyć od nich "akcje" za darmo). Można też tę sytuację opisać inaczej - banki będą kupować obowiązkowo gwarancje rządowe, a do tego ich "akcje" staną się obligacjami o zmiennym, z góry nieustalonym oprocentowaniu. Właścicielem banku de facto będzie państwo.

Jakie może to mieć konsekwencje? Może 1) zmniejszyć efektywność (wydajność) działania banków i 2) zwiększyć lewarowanie się banków oraz 3) sprawić, że klienci odpłyną do banków z Ameryk lub Azji.
Ad 1.
W sytuacji, gdy są dwa podobne banki - jeden efektywniejszy niż drugi to ten pierwszy jest zazwyczaj wyceniany wyżej niż ten drugi. Właściciele tego pierwszego banku dostrzegają możliwość zarobku na kupnie drugiego tańszego banku - przejmą go, doprowadzą do efektywności takiej jak w pierwszym banku, żeby jego zyski wzrosły, a zarazem jego wycena. Takie transakcje nazywa się wrogim przejęciem. Natomiast w sytuacji, gdy w Niemczech pojawi się nowe prawo (od 2011 r.), nie będzie można być właścicielem banku, będzie można pożyczyć mu kapitał (kupić "akcje"), ale nie wpływać na sposób jego działania (rozporządzać jego aktywami). Ostatecznym zarządcą banku będzie państwo (teraz jest współzarządcą ze względu na "złotą akcję", czy reguły wybierania prezesów, zatwierdzanie strategii przez nadzór itd.). Państwo nie będzie tak gorliwie szukało przejęć, jak w opisanej sytuacji właściciele pierwszego banku, bo zarobek z takiej transakcji będzie trafiał do posiadaczy "akcji", a nie do państwa. Państwo będzie natomiast dbało o to, żeby bank służył rządzącej władzy (nie zakładam z góry, że majątek banku będzie wprost rozkradany, ale może być rozdawany dla jakiejś grupy społecznej, aby uzyskać ich głosy. Może państwo będzie chciało dysponować większymi środkami i będzie zwiększać opłaty za udzielenie gwarancji. Może udzieli sobie kredytu.). Zatem banki bardziej efektywne nie będą nadal kupować i zwiększać efektywności gorzej funkcjonujących banków. Co więcej nie będą się doskonalić, bo posiadacze "akcji" nie wymuszą realizowania bardziej dochodowych strategii. 


Ad. 2
Zwiększenie lewarowania się banków też będzie skutkowało zmniejszeniem efektywności banków. Jeśli banki będą miały gwarancje państwa to będą zaciągać pożyczki prawie tak tanio jak państwo. Kredytodawcy nie będą przejmowali się kondycją banku, bo jeśli nie bank to państwo zwróci im kredyt z odsetkami. Co więcej, skoro emitowane przez bank "akcje", nie będą objęte gwarancjami państwowymi, to inwestorzy nie zechcą ich kupować po tej samej cenie, co ubezpieczone obligacje, tylko drożej. Oznaczać to będzie, że dla banku kredyt poprzez emisję "akcji" będzie droższy niż kredyt poprzez emisję obligacji. Zatem bank będzie emitował tyle obligacji, na ile tylko znajdzie kupców. Kupców obligacji gwarantowanych przez państwa jest na świecie dużo, więc bank będzie w ten sposób pozyskiwał prawie nieograniczone ilości kredytu. Dźwignie finansowe banków mogą podskoczyć do rozmiarów większych niż sprzed kryzysu. Oznaczać to będzie, że stosunkowo małe wahnięcia koniunktury doprowadzą do niewypłacalności banków i przeniesienia ciężaru spłaty kredytów (obligacji) na państwo.

Ad 3.
Jeśli banki europejskie nie będą efektywne, a więc oferować usług, za które klient jest w stanie więcej zapłacić, a przy tym realizować je coraz mniejszym kosztem to klienci tych banków przejdą do konkurencji.

Jeśli powyższe zagrożenia zaczną się materializować, to zapewne regulacje będą nowelizowane pod konkretne przypadki problemów poszczególnych banków. Możliwe, że nowelizacje spowodują spiętrzenie barier wejścia na rynek bankowy, co prowadzi do monopolizacją rynku.

Link: http://www.rp.pl/artykul/67572,528783.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz